Streptococcus agalactiae jest bakterią z rodziny paciorkowców, która rezyduje w naszym układzie pokarmowym, dlatego też jest uważana z zasady za niegroźną. Niestety, kobiety z powodu swojej anatomii, miewają problemy z tą bakterią, bowiem może zasiedlić również pochwę a także cewkę moczową. Badania potwierdzają, że ten paciorkowiec występuje nawet u co trzeciej zdrowej kobiety. Co więcej z gruntu „niewinna” bakteria powoduje stan zapalny dróg moczowych, a zakażenie Streptococcus agalactiae bywa szczególnie groźne dla kobiet w ciąży!
Jak się objawia?
Na ogół zakażenie pochwy przez ten rodzaj paciorkowca odbywa się bezobjawowo i kobieta nie ma pojęcia o obecności bakterii w drogach rodnych. Streptococcus agalactiae przy wystąpieniu sprzyjających warunków może przenieść się z pochwy do macicy, może również kolonizować się przez łożysko. Ten rodzaj zakażenia może mieć wyjątkowo groźne konsekwencje – grozi nawet rozerwaniem błon płodowych i porodu a także obumarcia płodu.
Streptococcus agalactiae – wróg kobiet ciężarnych i noworodków?
Jednym z poważniejszych i jednym z najbardziej powszechnych problemów jest okołoporodowe zakażenie noworodka bakterią Streptococcus agalactiae. Jest ona bowiem przyczyną chorób i zgonów nowonarodzonych dzieci na całym świecie, nawet w krajach tak wysoko rozwiniętych jak Stany Zjednoczone czy Japonia. Noworodek zarażony paciorkowcem może zachorować na zapalenie płuc, oraz inne choroby układu oddechowego; zapalenie opon mózgowo-rdzeniowych a więc układu nerwowego, zapalenie szpiku, krwi czy stawów. Objawy mogą występować już w pierwszym tygodniu życia lub późno, zazwyczaj do trzeciego miesiąca życia, choć w większości przypadków spotykamy się z objawami wczesnymi. Jednakże bakteria nie jest groźna tylko dla noworodków, ale również dla matek ponieważ po porodzie może wywołać niebezpieczne infekcje, takie jak zapalenie błony śluzowej macicy, może prowadzić do zakażeń ran poporodowych a nawet jak w przypadku noworodka może zakończyć się sepsą. Całe szczęście są to jednak pojedyncze przypadki, nie zmienia to faktu, że trzeba zachować szczególną ostrożność i podjąć dodatkowe kroki.
„W Polsce 20% ciężarnych jest nosicielami tego paciorkowca. Stwarza on niestety zagrożenie nie tylko dla kobiety ale również dla noworodka, gdyż ryzyko zakażenia wynosi blisko 70 %. Gdy dojdzie do zakażenia najczęściej dochodzi do zapaleń w układzie oddechowym, np. zapalenia płuc a także do zajęcia układu nerwowego. Może pojawić się posocznica. Wysoki odsetek kobiet zarażonych paciorkowcem powoduje konieczność wykonania badań przesiewowych na nosicielstwo. Co więcej również partnerzy mający kontakt z zarażonymi mogą zostać nosicielami paciorkowca” – mówi nasz ekspert.
Dodatkowe zagrożenia
- Wiadomym jest, że matka nawet będąc nosicielem Streptococcus agalactiae może nie zakazić dziecka. Występują dodatkowe czynniki zwiększające ryzyko transferu bakterii na noworodka. Przykładami najczęściej występującymi są
- Przedwczesny poród (poniżej 37 tygodnia ciąży, w którym już można przeprowadzić badanie przesiewowe),
- Niskie stężenie przeciwciał w krwi matki,
- Przedwczesne pęknięcie błon płodowych,
- Wysoka temperatura ciała matki podczas porodu,
- Zakażenie dróg moczowych matki bakterią Streptococcus agalactiae sugeruje, że pochwa może być już skolonizowana przez paciorkowca
Diagnostyka i leczenie
Na szczęście Streptococcus agalactiae są niebezpieczne wtedy, gdy o nich nie wiemy – podobnie jak w przypadku wielu innych chorób, wczesne wykrycie pozwala na leczenie. W ostatnich latach można zanotować wzrost tendencji zastosowania przesiewowego badania ciężarnych na obecność właśnie Streptococcus agalactiae, co do niedawna nie było standardem. Takie badanie wykonuje się w 35-37 tygodniu ciąży. Jest bezpieczne i bezbolesne, a lekarze porównują je do badania cytologicznego.
Możesz zamówić badanie PCR (test) na zarażenie Streptococcus agalactiae wprost ze strony internetowej: https://drwenerolog.pl/produkt/streptococcus-agalactiae/
Jeżeli posiew będzie miał wynik pozytywny lekarze podejmują różne strategie leczenia. Część podaje od razu antybiotyk, nie czekając na poród. Inna grupa wstrzymuje się z podaniem antybiotyku do porodu i wtedy stosuje się tzw. chemioprofilaktykę śródporodową, która polega na podaniu matce antybiotyku (wankomycyny, klindamycyny, ampicyliny czy penicyliny) na minimum 4 godziny przed porodem. Kolejna grupa lekarzy po prostu podaje noworodkom antybiotyk gdy podczas uważnej obserwacji narażonego malca wystąpią niepokojące objawy.
Artykuł autorstwa redakcji portalu drwenerolog.pl